3 maja 2019

My, Słowianie czyli Pusta noc

Tytuł: Pusta noc
Autor: Paulina Hendel
Wydawnictwo: Czwarta Strona
Gatunek: fantasy, literatura młodzieżowa

Na pewno każdy miał do czynienia z mitologią grecką i rzymską, może nawet ze skandynawską przy odrobinie szczęścia (np. w filmie ,,Thor" możemy dowiedzieć się o kilku faktach i poznać ogólny zarys mitologii lub z książki Rogera Lancelyna Greena ,,Mity skandynawskie"). Ale na pewno rzadko mamy do czynienia z naszą rodzimą mitologią, czyli słowiańską. A powinniśmy zacząć właśnie od niej, aby poznać korzenie naszych wierzeń i tradycji. Kilka elementów mitologii słowiańskiej znajdziemy w powieści Pauliny Hendel pt. ,,Pusta noc". Jest to pierwszy tom cyklu ,,Żniwiarz", o którym było głośno jakiś czas temu (a ja jak zwykle jestem spóźniona, i to bardzo w licznych przypadkach).


Akcja rozgrywa się w małym miasteczku - Wiatrołomie. Magda, która pochodzi ze znanej w tamtych okolicach familii, jest mocno związana z rodzinnym miastem. Wyjazd na studia do dużego miasta zakończył się fiaskiem, ale Magda nie rozpacza z tego powodu. Lubi swoje miasteczko i czuje się w nim bezpiecznie u boku rodziny, a zwłaszcza swojego wujka - Feliksa, z którym łączy ją wyjątkowa i bliska więź. Jak zwykła dwudziestolatka, Magda pracuje w księgarni mamy i wypełnia inne obowiązki. Na tym jej ,,normalność" się kończy. Magda widzi duchy. I upiory. I bezkosty. Najprościej rzecz ujmując - bohaterka jest łowcą upiorów, które pochodzą prosto ze słowiańskich wierzeń. Pomaga jej w tym Feliks, który jest znanym Żniwiarzem. Kimś, kto po śmierci może być w ciele kogoś, kto zmarł. Na świecie pozostało ich niewielu, a z tego co się okazuje, ktoś pragnie ich zabić. Szkopuł w tym, że Żniwiarza nie sposób tak łatwo odesłać ze świata żywych...
Tymczasem w Wiatrołomie życie toczy się leniwie do przodu. Magda poznaje Mateusza, który wprowadził się niedawno do miasta. Nawiązuje się między nimi nić porozumienia i sympatii. Spędzają ze sobą coraz więcej czasu. Dziewczyna boi się ujawnić prawdę o tym, że widzi upiory i czym tak naprawdę się zajmuje poza pracą w księgarni. Dochodzi do dziwnego zbiegu okoliczności i chłopak o wszystkim przekonuje się na własnej skórze. Ku obawom Magdy, Mateusz zaczyna we wszystko wierzyć. Bohaterowie razem wkraczają w świat słowiańskich wierzeń, nie zdając sobie sprawy z nadchodzącego zwrotu akcji i niebezpieczeństwa. Ci, którzy byli przyjaciółmi okazują się wrogami.
Cieszę się, że autorka przemyciła w ustach bohaterów nieco faktów o słowiańskiej mitologii. Co do samych bohaterów powieści - są sympatyczni i łatwo ich polubić, zwłaszcza Feliksa, który jest dość ekscentrycznym typem. Hendel postarała się wykreować własny świat przedstawiony, który nadaje klimatu i odpowiedniej atmosfery - trochę niepokojącej, ale przede wszystkim swojskiej. A taki Wiatrołom i okolice przypominają tereny, na których sama mieszkam, więc mogłam poczuć się prawie jak w domu ;)
Książkę bardzo szybko się czyta, wręcz pochłania, bo jest napisana prostym, przystępnym językiem. Stwierdziłabym, że dominuje język potoczny, taki jakim posługujemy się na co dzień w rozmowach z rodziną czy przyjaciółmi. Ten element sprawia, że czujemy się tak jakbyśmy znali Feliksa, Magdę czy innych od lat.
To, co najbardziej mnie zawiodło to brak zaskoczenia. Książka jest po prostu przewidywalna. Przynajmniej dla mnie, bo dla innych wcale taka być nie musi. Niemniej zachęcam do zapoznania się z powieścią, bo każdy może odebrać ją w inny sposób. Poza tym musimy wspierać polskich autorów! Ja sama wolę sięgać po te zagraniczne tytuły, ale polska powieść czasami nie jest zła, co udowadnia Paulina Hendel. A poczytać o naszych wierzeniach z dziada pradziada też miło.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz