5 kwietnia 2019

Fikcja czy rzeczywistość czyli Opowieść podręcznej

Tytuł: Opowieść podręcznej
Autor: Margaret Atwood
Wydawnictwo: Wielka Litera
Gatunek: literatura piękna

Moje pierwsze spotkanie z Margaret Atwood okazało się miłym zaskoczeniem. ,,Grace i Grace" przypadła mi do gustu, zwłaszcza, że wydarzenia w powieści rzeczywiście kiedyś miały miejsce. Pamiętając o pozytywnych emocjach towarzyszących mi po lekturze powyższej, stwierdziłam - dlaczego nie przeczytać kolejnej? Zwłaszcza, że o ,,Opowieści podręcznej" było dość głośno w 2017 roku. I do samego końca książki nie wiedziałam, co myśleć - całkowita fikcja literacka czy przemycone jakieś fakty?


Główną bohaterką ,,Opowieści..." jest Freda. Podręczna, czyli kobieta przeznaczona do rodzenia dzieci. Z jej perspektywy poznajemy hermetyczny świat, w którym żyją współcześni ludzie. Nie jest tak, że od zawsze tak było. Kiedyś istniało normalne życie, takie jak my wiedziemy.
Kobiety w Gileadzie traktuje się jak przedmioty. Pozbawia prawdziwych imion, aby stały się jedną z wielu w tłumie i niczym nie wyróżniały. Nikogo nie obchodzi, że mają uczucia, potrzeby czy pragnienia. Wszystko, co wcześniej posiadały - wolność, swobodę, wybór, prawa - zostało im odebrane. Tolerowaną postawą jest podporządkowanie się tym, którzy są lepsi. Od początku widzimy jasno zarysowaną hierarchię jaka występuje w świecie przedstawionym. Podręczne są dobrze strzeżone, pożądane, a te ciężarne są wyznacznikiem szczęścia i wysokiej pozycji społecznej rodziny, w której się znajdują. Nie zmienia to faktu, że Podręczne są pozbawione godności, czasem nie potrafią samodzielnie myśleć i pragną stać się pożyteczne, bo wtedy mają szansę na trochę lepsze życie.
Podręczne są różne, tak jak każdy człowiek jest inny - jedne jawnie okazują swój bunt, nie bojąc się konsekwencji, inne desperacko chcą udowodnić swoją wartość. A Freda? Nie potrafię rozgryźć tej bohaterki. Jest oszczędna w słowach jako narratorka wydarzeń. Rzadko mówi o swoich emocjach i uczuciach, jeśli już, są one sprowadzane do kategorii przedmiotowości. Kobieta wydaje się być pogodzona z tym, co ją spotkało, lecz z drugiej strony wspomina dawne czasy, kiedy była młodsza, szczęśliwa i miała kochającą rodzinę. Tylko w tych momentach można zauważyć emocjonalny stosunek do przeszłości, zwłaszcza we wspomnieniach Łukasza i córki. Bieżące wydarzenia uzupełniają wspomnienia Fredy z przeszłości, przez co ukazuje się kontrast pomiędzy teraz a dawniej.
Bohaterka używa czasami dosadnego słownictwa, nie bawi się w owijanie w bawełnę. Po prostu pokazuje i nazywa rzeczy po imieniu. Często jej myśli są chaotyczne, z pozoru niepasujące do danej sytuacji, a jednak posiadające jakiś sens po głębszym namyśle. Nie zmienia to faktu, że język powieści jest trudny. Nie każdemu może pasować styl pisarki - trochę chaotyczny i oszczędny.


Zachowanie własnej tożsamości nie ułatwiają restrykcyjne zasady. Co miesiąc odbywa się Ceremonia, podczas której dochodzi do zbliżenia z mężczyzną, który jest właścicielem Podręcznej. Ponadto jest wiele wydarzeń, które mają podporządkować Podręczne, pokazać, do czego prowadzi nieposłuszeństwo. Najbardziej drastyczna jest ceremonia Wybawiania, przy której obecne są wszystkie żony, córki i Podręczne, dla których uroczystość jest pewnego rodzaju przestrogą - zawinisz, podzielisz los wiszących na Murze kobiet.
W Gileadzie nie ma miejsca na przyjaźnie, a zwłaszcza na miłość. Uczucia są wyprane, wyblakłe, prawie nieistniejące w tym okrutnym świecie. Jednak niektóre Podręczne nadal wierzą, że jeszcze istnieją. Na pewno nie należy do nich główna bohaterka, która, wydawałoby się, utraciła zdolność odczuwania czegokolwiek.
Dla mnie obraz życia kobiet w ,,Opowieści Podręcznej" jest... drastyczny, przerażający. Nie wyobrażam sobie, aby, powiedzmy jutro, nasz współczesny świat przekształcił się w piekło. Akcja powieści przypomina mi wojnę. Jeden wyjątek - tu nie walczy się na froncie z bronią w ręku - tu prowadzi się wewnętrzną walkę o przetrwanie jeszcze jednego dnia. Niekobiety są zamykane w Kolonii, aby odseparować je od innych. Przypomina Wam to coś? Może nie używa się broni palnej, może nie bierze w niej udziału wiele państw, może nie ma wielkiego zasięgu, może na pierwszy rzut oka ta wojna jest niewidoczna, ale jest obecna. Przejawia się w drobnych niesuboordynacjach, zachowaniach z pozoru nieistotnych i niewinnych, ale nabierających znaczenia w odpowiednim momencie. Okoliczności tej i prawdziwej wojny są zresztą podobne - umierający ludzie, chore ambicje rządzących i skazanie na zapomnienie.
Przede mną jeszcze serial o tym samym tytule. Na pewno nadrobię w wolnym czasie.
Czytaliście, oglądaliście? Co uważacie?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz