Wiecie już, że jedną z moich pasji jest czytanie książek, co bardziej wnikliwi wiedzą też, że uwielbiam oglądać siatkówkę. Ale jest jeszcze coś, co o mnie nie wiecie. Kocham chodzić po górach.
Jeszcze jak byłam małym dzieckiem rodzice wzięli mnie i mojego brata na wakacje do Zakopanego. Jako sześciolatki (albo siedmiolatki) weszliśmy na piechotę na Kasprowy Wierch, a turyści, którzy nas mijali byli niesamowicie zdziwieni naszym wiekiem. Wyszliśmy, pomimo tego, że mój brat ma lęk wysokości i przy każdej przepaści szedł na czworakach, a ja pomimo zmęczenia. Tak wyszło, że co roku jeździliśmy właśnie tam - do Zakopanego, w piękne Tatry. Morskie Oko, Czarny Staw, Dolina Pięciu Stawów, Dolina Chochołowska, Dolina Kościeliska, Nosal nie są mi obce, a widziałam je niejeden raz.
Tak rozwinęła się moja miłość do gór.
Nie mieszkam daleko, więc podróż nigdy nie jest długa, a dzięki temu możemy tam wracać kiedy chcemy. Jedynym minusem takich wakacji jest niepewność pogody, bo nigdy nie wiadomo czy będzie słońce, czy burza. Niejeden raz zlało mnie do suchej nitki, ale nie narzekałam. Bo największą radość sprawia to, że zdobywasz szczyt, przełamujesz swoje słabości, pokonujesz zmęczenie i ból nóg. A piękne, zapierające dech w piersiach widoki są najlepszym lekarstwem.
W tegoroczne wakacje nie udało mi się pojechać w ukochane Tatry. Jednak nie mogło tak być. Postanowiliśmy zatem wybrać się w Bieszczady, które są dla nas bliżej niż Tatry. A byłam tam tylko jeden raz na wycieczce szkolnej w podstawówce. Jedyne co pamiętam to deszcz, błoto i zimno. Złe wrażenia zostały całkowicie zamazane.
Zawsze chciałam zobaczyć te słynne połoniny. I nie zawiodłam się. Bieszczady są przepiękne, pomimo tego, że nadal wolę Tatry, zrobiły na mnie bardzo pozytywne wrażenie. Na tyle dobre, że jeden raz mi nie wystarczył. Pierwsza nasza wyprawa odbyła się 25 sierpnia i obiecałam sobie, że jeszcze tam wrócę we wrześniu, kiedy drzewa zaczną zmieniać kolory. Jak sobie obiecałam, tak obietnicy dotrzymałam. Wróciłam tam w miniony weekend. Pogoda dopisała - niebo bezchmurne, prawdziwie niebieskie, grzejące słońce i... wichura na szczycie. Wiało nieziemsko i nawet pomimo świecącego słońca wskazane było ubrać się w polar, kurtkę i czapkę. Niemniej widoki były przepiękne.
Pierwszym razem zdobyliśmy Połoninę Caryńską, drugim Połoninę Wetlińską.
A teraz razem teleportujemy się w Bieszczady. Kto nie miał okazji tam być, niech zazdrości :)
Wyprawa na Caryńską 25 sierpnia:
Wyprawa na Wetlińską 22 września:
Mam nadzieję, że kiedyś tam jeszcze wrócę...
Nie jestem miłośniczką wspinaczek górskich, ale przebywać w górach lubię! Mieszkam nie aż tak daleko Zakopanego, mam też trochę swoich górek w krajobrazie ;)
OdpowiedzUsuńNo to super :) Może kiedyś polubisz i wspinaczki górskie ;)
UsuńŚwietnie, że zechciałaś podzielić się z nami tak wspaniałą pasją. 😊
OdpowiedzUsuńMiło mi, że tak piszesz :)
UsuńJeszcze nigdy nie byłam w górach, ale myślę, że też mi się to spodoba :)
OdpowiedzUsuńTo koniecznie musisz to nadrobić! Ale z drugiej strony ja nigdy nie byłam nad naszym polskim morzem :D
UsuńJa również kocham góry, tylko że rzadko tam bywam, bo nie lubię sama jeździć, a nie zawsze ma mi kto towarzyszyć... Piękne zdjęcia, piękna wyprawa, zazdroszczę ;).
OdpowiedzUsuńI ta sarenka :)
To prawda - samemu jakoś tak nieswojo w górach... A to nie sarenka, to podobno był jeleń, który gubi poroże :)
UsuńAleż tam pięknie! Trasy wokół Zakopanego przedreptałam w bardzo skromnym zakresie, bo zanim tam dotarłam zdążyłam porządnie i na zawsze uszkodzić kolana. Ale zdążyłam przejść beskid żywiecki. A pierwszym zdobytym szczytem była Babia Góra, która przywitała nas słońcem, a pożegnała istnym potopem. W Bieszczadach nigdy nie byłam, marzą mi się od lat :) fantastyczne zdjęcia!
OdpowiedzUsuńFantastycznie! Życzę Ci żebyś i w Bieszczady kiedyś pojechała :)
UsuńPięknie zdjęcia! :)
OdpowiedzUsuńDziękuję!
UsuńPiękne widoki, doskonale rozumiem tę pasję :)
OdpowiedzUsuńKiedyś sama lubiłam chodzic po górach, teraz najpierw muszę popracować nad kondycja ;)
Oj, w góry różni ludzie jeżdżą, nawet tacy bez kondycji :) Coś o tym wiem :P
UsuńDziękuję :)
OdpowiedzUsuńPiękne zdjęcia i widoki! Ja też kocham chodzić po górach. W Tatrach byłam w podstawówce z klasą i niewiele pamiętam, mam marzenie tam wrócić :) Zazwyczaj jeżdżę po Górach Sowich, Stołowych, zdarza mi się tez pojechać w Karkonosze :) Mam bliżej w te rejony. W lutym zdobyłam zimową Śnieżkę, to było niesamowite wyzwanie! :)
OdpowiedzUsuńWedług mnie każde góry są piękne <3 W Górach Stołowych też byłam kilka razy jako dziecko, więc niewiele pamiętam... Podziwiam za tą Śnieżkę :o
UsuńJa akurat nie chodziłam wiele po górach, ale chodzić lubię ogólnie, więc myślę, że gdybym pojechała - to i to by mi sprawiło przyjemność ;)
OdpowiedzUsuńOj takie chodzenie po górach różni się od tego normalnego :P Ale ja też lubię chodzić - jeśli mam wybór autobus czy pójście na nogach to zazwyczaj wybieram to drugie :D
Usuń