23 maja 2019

Ach, dzieciństwo...

Czy Wy też z sentymentem wspominacie swoje dzieciństwo?
Ja miałam takie szczęście, że urodziłam się wtedy, kiedy internet i komputer nie były tak popularne i powszechne jak teraz. Zabawa całymi dniami na podwórku to było coś normalnego. Teraz to nawet nie uświadczysz dzieci na boisku czy placu zabaw, bo wszystkie siedzą w domu przed komputerami. A przynajmniej większość. Zabawa w chowanego, wspinanie się na drzewa, jeżdżenie na rowerze, budowanie szałasów, a kiedy padało - bazy w domu. To były czasy... Bardzo lubię je wspominać. Już w dzieciństwie moim nieodłącznym przyjacielem była książka. Odkąd pamiętam kochałam czytać. Święty Mikołaj zawsze przynosił mi i mojemu bratu książki w prezencie, a że mój brat nie garnął się do czytania, zabierałam mu te książki i czytałam. Dzisiaj chcę napisać o jednej, konkretnej książce. Już nawet nie pamiętam jak doszło do tego, że ją przeczytałam. Bo wydaje mi się, że nie figurowała ona jako pozycja na liście lektur w mojej szkole.
Mowa o ,,Ani z Zielonego Wzgórza" Lucy Maud Montgomery!



Któż o niej nie słyszał? Pewnie trochę osób pomyśli: ,,O nie, tylko nie ta książka. Nudy!". I mam wrażenie, że to jedna z tych książek, która najczęściej nazywana jest ,,tą ulubioną w dzieciństwie", ale nic dziwnego, bo ta książka ma już 111 lat! Wychowywały się na niej pokolenia, w tym i ja :)
Pokrótce zarysuję fabułę powieści, ale prawdopodobnie każdy wie, o co chodzi. Główną bohaterką jest Ania Shirley, która trafia do domu rodzeństwa - Maryli i Mateusza - o wdzięcznej nazwie Zielone Wzgórze. Ania jako rudowłosa, piegowata i wręcz wychudzona dziecina, nie ma łatwego życia. Zwłaszcza w szkole jest taki jeden - Gilbert, który non stop jej docina i się wyśmiewa. W książce są opisane perypetie Ani, przedstawione nierzadko w humorystyczny sposób. Jednym słowem można się pośmiać.
Pamiętam, że jako mała dziewczynka byłam oczarowana tą książką. Chciałam przeżywać takie same przygody jak bohaterka wykreowana przez Montgomery. Oczywiście nie skończyło się na jednokrotnym przeczytaniu ,,Ani..." - co jakiś czas czytałam ją znowu i znowu. I za każdym razem wywoływała u mnie takie same ciepłe uczucia. Aż w końcu któregoś dnia stwierdziłam, że to moja ulubiona książka i przez długi czas rzeczywiście nią była. Potem zyskała miano ,,ulubionej książki z dzieciństwa", bo każdy w końcu dorasta, czyta więcej, podoba mu się co innego...
Wtedy, w dzieciństwie, zafascynowana Anią postanowiłam nie rozstawać się tak szybko z Zielonym Wzgórzem i Avonlea. I możecie mi nie wierzyć, ale przeczytałam całą serię o Ani:
Ania z Zielonego Wzgórza
Ania z Avonlea

Ania na Uniwersytecie
Ania z Szumiących Topoli
Wymarzony dom Ani
Ania ze Złotego Brzegu
Dolina Tęczy
Rilla ze Złotego Brzegu
Ale! To jeszcze nie koniec. Nadal odczuwałam niedosyt, a zafascynowanie książkami L.M. Montgomery było u mnie na tak wysokim poziomie, że postanowiłam pójść za ciosem. Przeczytałam prawie wszystkie powieści tej autorki! Chyba nie zwariowałam. Sama nie wiem. Ale książki były cudowne. W ogóle pisarka miała niezwykły dar do tworzenia historii. Uwielbiam jej książki nadal i choć minęło dobrych kilkanaście lat, odkąd czytałam je po raz ostatni, nadal pamiętam te historie i to jest wspaniałe.
Potem ukazała się również książka, która przedstawiała życie Ani zanim trafiła na Zielone Wzgórze, lecz autorką nie była już Lucy. To mi jednak nie przeszkadzało - była tam Ania, dlatego powieść szybko trafiła w moje ręce. I pamiętam, że chociaż ma ona 448 stron przeczytałam ją w 2-3 dni.
Aaaa, był jeszcze film (kilka nawet) i jest serial na Netflixie, ale przyznam się bez bicia, że nigdy nie oglądałam żadnej wersji filmu (albo kompletnie nie pamiętam), ale serial mam w planach, najbliższych planach.
Teraz jak piszę ten post, przez głowę ,,przepływają" mi te wszystkie historie, o których się naczytałam będąc dzieckiem :) Fantastyczne uczucie.
Już wiecie, że miałam hopla na punkcie Ani i Montgomery.
A jakie są Wasze ulubione książki z dzieciństwa? Może to pierwsza książka, którą przeczytaliście? Albo coś, do czego nadal wracacie, kiedy macie zły dzień lub humor?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz