21 lutego 2020

Wystarczy film, za książkę dziękuję


Istnieją na świecie takie ekranizacje, które sprawiają, że nie ma się ochoty na przeczytanie książki. Masz wtedy wrażenie, że historia opowiedziana w filmie jest dostatecznie dobrze przedstawiona, a ty nie czujesz potrzeby, żeby ponownie czytać ją na kartach powieści. Czasami masz wrażenie, że książka nie zaoferuje Ci nic nowego lub po prostu zniekształci obraz filmu, który bardzo Ci się podobał. Pora na przedstawienie kilku filmów, po których straciłam ochotę na przeczytanie książek. Oto one:

1. Za to, co teraz napiszę nieźle mi się dostanie. Zlinczujecie mnie, powyzywacie i wirtualnie pobijecie. Ale zmierzmy się z tą prawdą. Napiszę to w jednym zdaniu. Uwielbiam wszystkie części Harry'ego Pottera, ale książek nie zamierzam czytać. No już. Nie bijcie. Tak jakoś wyszło, że filmy o Harry'm towarzyszyły mi podczas dzieciństwa, potem również, nawet towarzyszą mi nadal. Za każdym razem, kiedy lecą po kolei w telewizji, zasiadamy przed telewizorem i oglądamy dobrze znane historie. Niektóre kwestie znamy z bratem już na pamięć, ale nadal te filmy nas cieszą. Tu muszę się wytłumaczyć, czemu nie czytałam książek. Po pierwsze jakoś tak wyszło, że nie miałam dawniej okazji tego zrobić. Po drugie jestem typem czytelnika, który bardzo nie lubi opasłych książek, a nie oszukujmy się, Harry Potter jednak ma trochę stron... Wiem, że prawdopodobnie gdybym jednak skusiła się przeczytać te powieści, przepadłabym, ale nie mam ochoty tego robić. Mam już przed oczami jedną wizję pokazaną w filmach i jej będę się trzymać. Przynajmniej wiem, kim jest Harry Potter :D

2. Ten i kolejny punkt będą poświęcone jednemu gatunkowi filmów. Otóż chodzi o te historie z poważnie chorymi nastolatkami, które zakochują się w sobie. Na pewno znacie "Gwiazd naszych wina". Ale spokojnie, nie chodzi o niego. Chodzi o "Trzy kroki od siebie". Historia bardzo podobna, bo mamy chłopaka i dziewczynę, którzy są poważnie chorzy i nie mają co liczyć na normalne życie. Ich domem jest szpital, a rodziną pielęgniarki i inni chorzy. Smutna rzeczywistość nabiera trochę kolorów, kiedy zakochują się w sobie. Przeżywają ze sobą radosne chwile, zapominają o chorobie. Robią to, czego im nie wolno, aż dochodzi do tragedii. Tak kończą się takie historie. Niestety. I nie wiem jak Wy, ale czasami po prostu nie mam ochoty fundować sobie podwójnej dawki smutku. Dlatego po obejrzeniu filmu "Trzy kroki od siebie" nie chcę czytać książki. Wierzę, że historia w powieści rozwija się i kończy tak samo. Wystarczy.

3. A kolejnym podobnym filmem jest "W blasku nocy". I tak samo - dziewczyna cierpi na pergaminową skórę, co nie pozwala jej wychodzić na ostre słońce. Zakochuje się w chłopaku. Oboje starają się spotykać tylko w nocy, aby była bezpieczna. Jednak pewnego dnia dzieje się to, czego się nie spodziewają - budzą się na plaży o wschodzie słońca. I zakończenie tego filmu też nie jest optymistyczne, raczej tragiczne. I nie chcę przeżywać tego ponownie. Wystarczy mi ta książkowa ekranizacja.

4. Na tej pozycji wylądował film "Życie Pi". Dawno już miał premierę. Obejrzałam go i stwierdziłam, że akcja jest zbyt monotonna i powolna jak dla mnie. Dobrnęłam do końca i nie uwierzycie... postanowiłam jednak przeczytać książkę. Zapisałam sobie tytuł na liście książek. I tak mijały kolejne lata. Czytałam inne ciekawsze książki, ale cały czas figurowała na mojej czytelniczej liście. Aż niedawno robiłam "porządki". Stwierdziłam, że usunę z niej te książki, co do których nie jestem w 100% przekonana, że chcę je przeczytać. I niestety, po tych czystkach "Życie Pi" odrzuciłam, bo znam już tę historię, a zakładam, że książka nie zaskoczyłaby mnie niczym nowym. Cała filozofia :)

W tym momencie nie przychodzi mi do głowy więcej przykładów, ale chętnie poczytam Wasze komentarze. Koniecznie napiszcie mi czy też macie takie przypadki, że po obejrzeniu filmu, nie zamierzacie już przeczytać książki ;)

24 komentarze:

  1. Ja rzadko kiedy cokolwiek oglądam na rzecz ksiażek. 😊

    OdpowiedzUsuń
  2. Ale jak to tak można nie przeczytać Harrego Pottera i stwierdzić, że filmy wystarczą? ;p
    A tak serio to ja z kolei lubię uzupełniać filmową wiedzę książkami, choć zdarza się, że to książki mnie rozczarowują a filmy nie np "Love Rosie" albo "Pamiętnik" :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak po prostu wyszło z HP... Jakoś mnie odpychają takie długie serie, a wiadomo, że czasu na to wszystko by nie starczyło :(

      Usuń
  3. Z wymienionych przez Ciebie filmów znam tylko serię o Harrym Potterze ;). Ja jednak wolę książki, ale to dlatego, że ja się właśnie wychowałam na książkach o tym słynnym czarodzieju. Wydaje mi się jednak, że gdybym nie znała książkowego pierwowzoru, to filmy by mi wystarczyły w zupełności, bo są bardzo dobrze zrobione i w większości zgodne z oryginałem. Więc mogę Cię zrozumieć ;).

    Z reguły kieruję się zasadą - najpierw książka, potem film. Kilka razy zdarzyło mi się zrobić odwrotnie, jednak nie przypominam sobie takiego przypadku, żebym po obejrzeniu jakiejś adaptacji, nie chciała poznać jej książkowego pierwowzoru ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Też wolę przeczytać najpierw książkę, ale często mam tak, że po prostu nie wiem, że dany film jest na podstawie książki... Jeśli mają takie same tytuły to jeszcze, ale jak się różnią to też różnie z tym bywa :P

      Usuń
  4. A ja mam odwrotnie jeśli chodzi o Pottera, czytałam wszystkie książki i oglądałam wszystkie filmy, ale książki są da mnie o niebo lepsze od ich ekranizacji :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Zakończenie książki Trzy kroki od siebie jest inne niż w filmie :) Nie mam ochoty czytać Piątej Fali - film był taki sobie, a książką w ogóle nie jestem zainteresowana. W większości przypadków jestem jednak zbyt mocno ciekawa książkowego pierwowzoru i jednak po niego sięgam.
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Naprawdę inaczej się kończy? A to ciekawe :)

      Usuń
  6. Ale spokojnie, moja sytuacja z HP jest taka sama – nie czytałam książek, filmy mi w zupełności wystarczają! ;)

    OdpowiedzUsuń
  7. Wbrew pozorom oglądam mało filmów i jeszcze nie miałam styczności z ekranizacją, która by mnie zniechęciła do książki. Zawsze staram się przeczytać powieść. Też nie decyduje się na oglądanie filmu, który nie spodobałby mi się. Może dlatego nie mam takiej ekranizacji.

    Książki jak narkotyk

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jak najbardziej rozumiem Twoje podejście ;)

      Usuń
  8. Z wymienionych przez Ciebie filmów widziałam tylko "Trzy kroki od siebie" i również po seansie nie mam ochoty sięgać po książkę. Mam też ochotę zobaczyć "W blasku nocy" chociaż nie ukrywam, że nieco mniejszą niż wcześnie, skoro już wiem jak się skończy. 🙊

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Może za jakiś czas będzie dobry moment jak trochę zapomnisz o tej historii ;)

      Usuń
  9. A ja z kolei mam odwrotnie. Serię o Harrym Potterze zaczęłam od przeczytania książek, a jak tak potem porównałam z filmami, to moim zdaniem pomijają wiele ciekawych szczegółów :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oj, to na pewno. Nie da się zawrzeć wszystkiego nawet w trzygodzinnym filmie ;)

      Usuń
  10. W sumie jak poznam juz historie w filmie to niekonieczne chce czytac książke

    OdpowiedzUsuń
  11. Ja również nie czytałam Harrego Pottera i nie planuję. A W blasku nocy czytałam i oglądam, ale szczerze mówiąc książka niezbyt przypadła mi do gustu, więc moim zdaniem nic nie tracisz.

    OdpowiedzUsuń
  12. DO do Harrego, rozumiem twoje zdanie, ale jako osoba, która przeczytała wszystkie książki (3 razy) i obejrzała filmy (milion razy) mogę powiedzieć, że w książkach jest więcej wątków i sytuacji :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jakbym miała nieskończoną ilość czasu też bym przeczytała tę serię :P

      Usuń
  13. Mam podobnie z punktem 2 ;) Poza tym rzadko łączę ekranizację z filmem, jedyny wyjątek to Harry ;D

    OdpowiedzUsuń